września 25, 2023

Zabieram Cię dzisiaj w kolorowy świat Kokie!


Cześć moja droga, dziś zabiorę Cię do świata Kokie Professional, który odkryłam całkiem niedawno, dzięki najnowszej edycji boxa PureBeauty. To właśnie dla takich perełek gorąco zachęcam do subskrybowania. 

Zanim przejdę do sedna sprawy zadam Ci jedno pytanie, znasz markę Kokie? Ja też jej jeszcze chwilę temu nie znałam, dlatego poświęcę tu dwa słowa żebyście nie było już sobie tak bardzo obce.



Kokie Professional została stworzona w 2015 roku, jej nazwa wywodzi się od koreańskiego słowa SŁOŃ, które reprezentuje odwagę, piękno i bycie niezapomnianym. Marka ta oferuje pełną gamę kosmetyków do makijażu, czyli to co takie tygryski jak ja i Ty uwielbiamy najbardziej. Nad kosmetykami czuwa team specjalistów z prawie 30 letnim doświadczeniem w branży kosmetycznej, ale to co dla mnie jest najważniejsze to fakt, że marka posiada certyfikat Leaping Bunny i Cruelty Free.

No to do rzeczy. Przedstawiam Ci niesamowity produkt, który sprawi, że Twoje usta będą za nim tęskniły każdego dnia.



Jest nim LIP VENEER CREAM GLOSS występujący aż w 18 odcieniach, dzięki czemu dosłownie każda z nas znajdzie idealny kolor dla siebie. Mamy tu w ofercie nudziaki, intensywne czerwienie, róż, pomarańcze, odcienie głębokiego wina oraz brązy. 

Przyznaj sama, że ta paleta imponuje już na zdjęciach, ale zapewniam Cię, że dopiero po nałożeniu tego błyszczyka dzieje się magia. To wszystko za sprawą wyjątkowej konsystencji, nietypowej jak na tego rodzaju produkt, oraz wykończenia na wysoki połysk. 

Zazwyczaj sięgam po matowe pomadki ale dziś się to zmieniło i nie wiem czy nie na dobre. Nie spodziewałam się takiego błysku w wykończeniu produktu za niespełna 20 zł.  Zazwyczaj żeby osiągnąć taką taflę potrzeba nałożyć bezbarwny "top", a to już dwa produkty (o jeden za dużo). Kokie wychodzi temu na przeciw i oddaje w nasze ręce błyszczyk, którego błysku nic nie przebije, błyszczyk, którego intensywność, napigmentowanie i trwałość po prostu są nie z tej ziemi. 



W tej niepozornej buteleczce z wizerunkiem słonika zamknięte jest 6 ml dobroci, która dzięki swej "thick" konsystencji zapewnia 100% krycia i 100% satysfakcji.  Delikatny zapach otula nas przez chwilę po czym odpływa w zapomnienie, jakby nigdy go nie było (dla mnie to plus). Klasyczny aplikator sprawia, że nałożenie produktu jest bardzo proste, warto jednak przy tym napigmentowaniu  zadbać o maksimum precyzji i pewnie prowadzić kontur. Kolor w przypadku Mistress jest bardzo intensywny i nie wymaga nakładania wielu warstw, już pierwsza robi turbo robotę.

Największym dla mnie atutem tego produktu nie jest błysk i intensywny kolor, ale fakt, że moje usta są idealnie wygładzone i świetnie nawilżone, a o tym Producent nawet nie wspomina w karcie produktu. To tak jakby kupić świadomie bardzo dobry produkt i jeszcze do niego dostać w gratisie bardziej topowy efekt. 


Plusów jest cała masa, ale czy są minusy? Pewnie tak, mnie osobiście fakt powolnego zastygania nie przeszkadza, ale zdaję sobie sprawę, że niektóre z nas chcą produkt, który zastygnie w sekundzie i nie będzie się rozmazywał.

Kiedy wykonałam swatcha na dłoni czas zastygania tego produktu i jego lepkość mnie zaskoczyły. Trwało to dość długo, w zasadzie wydawało się nie mieć końca. Czas płynął i płynął, a błyszczyk nadal nie zastygał, pytanie czy formuła błyszczyku powinna kiedykolwiek zastygać, zwłaszcza tego super błyszczącego?

Doszłam do wniosku, że w tym konkretnym przypadku nie powinna. Po 15 minutach przejechałam palcami po dłoni i rozmazałam błyszczyk, została po nim tylko lekko zabarwiona plama oraz miły nawilżający film. Na ustach natomiast błyszczyk trzyma się bardzo dobrze, dodatkowym plusem jest to, że wolno i równomiernie się go "zjada", więc nie kończymy wieczorem z dziwnym konturem ust.

Dla mnie jest to jedyny "minus" tego produktu, który w zasadzie jest klasyczną cechą błyszczyków, czy można go więc uznać za minus? Myślę, że to kwestia gustu, a odpowiedź znajdziesz sama po wypróbowaniu tego cudeńka. 

Błyszczyk możesz kupić w internetowych drogeriach eZebra.pl Lyko.pl na allegro na amazonie i w walmarcie. 

Zachęcam do spróbowania, fajnie mieć taki produkt w swojej kosmetyczce. 

/Em



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © LittleThingWorld , Blogger