kwietnia 20, 2023

Punktowy lotion preparat za jakim tęskniłam nawet o tym nie wiedząc.


Siemanderko w iście "wiosenny" poranek, jak Wam się podoba aura na zewnątrz bo u mnie pada, wieje, jest poniżej 10 stopni i czuć wiosnę, na całego! Taka aura sprzyja siedzeniu w domu i zabawie w "o czym tu dzisiaj napisać artykuł" no i padło na mojego ulubieńca FaceBoom. Jak większość perełek kosmetycznych znalazłam go w jednym z boxów kosmetycznych PureBeauty. Czy wiedzieliście, że PureBeauty można podarować w prezencie? Jestem pewna, że każdy ma choć jedną koleżankę, która będzie zachwycona takim prezentem. Odpłynęłam nieco od tematu, ale już wracam.


Dawno, dawno temu kiedy jako nastolatka borykałam się na co dzień z problemami skóry twarzy mama kupiła mi taki zielony wodnisty lotion do smarowania punktowo. Nie mam zielonego pojęcia skąd go wzięła, ani jak się nazywał, pamiętam jedynie, że działał niemal natychmiastowo. Dlatego jak tylko zobaczyłam ten preparat pomyślałam, że to musi być strzał w 10!

Dla przypomienia sprzed dwóch artykułów, krótkie kluczowe info odnośnie tego preparatu:

DZIAŁANIE:

֍ przywraca naturalną równowagę i świeżość
֍ oczyszcza i delikatnie złuszcza
֍ przyspiesza regenerację
֍ działa antybakteryjnie

SPOSÓB UŻYCIA: 

Nie wstrząsaj przed użyciem, zanurz patyczek kosmetyczny w butelce, aby pokrył się zieloną masą. Następnie nałóż preparat punktowo na niedoskonałości. Pozostaw na noc do wyschnięcia i połóż się spać. Rano spłucz wodą i ciesz się piękną, oczyszczona skórą. Przed pierwszym użyciem wykonaj próbę uczuleniową na małym odcinku skóry. W przypadku aktywnego trądziku skonsultuj się z lekarzem. 

KLUCZOWE SKŁADNIKI:

֍ Tlenek cynku
֍ Olejek z drzewa herbacianego
֍ Kwas salicylowy

Jeżeli czytacie uważnie to wiecie już, że produktu nie należy mieszać, wystarczy wziąć patyczek kosmetyczny i zanurzyć go w dwufazowej niewymieszanej konsystencji. Czy to nie nazywa się idealna aplikacja? Żadnego wyciskania, żadnego pędzelka, atomizera etc, wygrywa nawet ze szklaną pipetką! Dzięki tak prostej formie aplikacji jesteśmy w stanie wyzerować preparat do absolutnego 0! Mnie to odpowiada, nie ma nic gorszego niż ostatnie 10 ml produktu, którego nie mogę wycisnąć (haha!).

"Umaziany" na zielono patyczek delikatnie przykładamy na niedoskonałość na naszej buzi pozwalamy otulić ją dookoła wodnistą substancją. Z tak wypunktowana buzią idziemy spać i wtedy jak to zwykle bywa dzieje się najlepsze. Preparat stopniowo się wchłania i przenika do wnętrza skóry powodując "wypchnięcie" toksycznych substancji na zewnątrz. Co gorsze kąski preparat wysusza i przyspiesza gojenie, więc zamiast wyciskać wypryski wystarczy "wystawić" je na działanie lotionu. Dzięki temu nie narażamy naszej skóry na nowe blizny powstałe w skutek wyciskania ogromnych wulkanów. 

Gorąco Wam polecam ten zapomniany przeze mnie preparat, bo jego działanie jest sprawne i konkretne, ale nie oczekujcie cudów, że w ciągu doby z wulkanu nie będzie śladu, dajcie mu chwilę na działanie, a będziecie zachwycone.

/Em

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © LittleThingWorld , Blogger